[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Tak być mófi, mistfu.To tfadyc.- Czy Matka nie wspominała o tym, że nie chcemy tu kurzu? Nie chcemy tychwszystkich świeczników, oczu wyciętych w każdym portrecie i tych okropnych pająków,które trzymasz w pudełku.I tego idiotycznego małego pejcza!Igor milcząc, wpatrywał się w swoje stopy.-.ludzie fanują dobre, ftare fajęczyny, mistfu. mruczał pod nosem.- Jednak my ich nie chcemy!-.ftary Frabia ufielbiał moje fająki. mamrotał Igor, niczym protestujący przedzgnieceniem owad.- To absurd, Igorze!-.zafse poftarzał Fnakomite fieci, Igofe..- Posłuchaj, po prostu.zejdz mi z oczu, dobrze? Nie możesz zająć się tym okropnymzapachem z garderoby? Matka mówi, że aż łzawią jej przez to oczy.Wyprostuj się i zacznijnormalnie chodzić! krzyknął za nim Vlad. Nikogo nie wzruszysz tym swoim utykaniem!Agnes spoglądała za odchodzącym Igorem.Zatrzymał się na chwilę i już myślała, żecoś powie.Jednak po chwili ruszył dalej swoim chwiejym krokiem.- Jest jak duże dziecko powiedział Vlad, kręcąc głową. Przepraszam, że musiałaśto oglądać.- Tak, mi również jest przykro powiedziała Agnes.- Wkrótce go zwolnimy.Ojciec trzyma go z powodu głupich sentymentów.Niestety,wydaje mi się, że zabrał ze sobą część starego zamku, z tym jego skrzypiącym dachem inieprzyjemnymi zapachami.Muszę jednak przyznać, że niektóre nie były tak intensywne, jakte, które zdarzają się tutaj.Och.popatrz! Widzisz? Wystarczy, że spuścimy go z oczu napięć minut.Na ogromnym, czarnym świeczniku płonęła wpół stopiona, kapiąca świeca.- Król Verence stosuje lampy olejne.Doskonałe, nowoczesne oświetlenie.ale Igorłazi w kółko i wymienia je na te kretyńskie, kapiące świece! Nie mamy pojęcia skąd je bierze!Lacci sądzi, że wydobywa wosk ze swoich uszu.Weszli do podłużnej komnaty, sąsiadującej z główną salą.Vlad podniósł świecznik ioświetlił ścianę.- Ach, powiesili już portrety.Oto moja rodzina.- Mój stryjeczny dziadek objaśnił Vlad. Ostatnia.głowa klanu.- Co to za szarfa z gwiazdą? spytała Agnes.Słyszała głosy tłumu, rozlegające sięzupełnie blisko.- Odznaczenie Gvota.Założyciel naszego rodu.Nie wiem, czy wiesz, że nasz zameknazywał się Grodem Nie-Zbliżaj-Się?- Dość dziwna nazwa.- Bardzo go to bawiło.Tamtejsi furmani ostrzegali w ten sposób podróżnych. Niezbliżaj się do tego zamczyska! , mawiali. Nawet gdybyś musiał spędzić noc na drzewie, nie98zbliżaj się do tego grodu , ostrzegali obcokrajowców. Cokolwiek strzeliłoby ci do głowy, niebędzie tak głupie, jak postawienie stopy w tym zamku!.Twierdził, że to nadawałowszystkiemu odpowiedni rozgłos.Bywało, że o dziewiątej wieczór miał już zajęte wszystkiesypialnie.Ludzie u bram wprost domagali się, żeby ich wpuścił.Podróżni zbaczali wiele milze szlaku, żeby dowiedzieć się, o co chodzi w tym zamieszaniu.Jednak my nie jesteśmy tacy,jak on.Niestety, nazbyt często grał pod publiczkę.Wstawał z grobu tak często, że zrobił sobietrumnę z takim obrotowym wiekiem.Ech.A to ciotunia Carmilla.Z obrazu spoglądała na nich surowa kobieta z czarnej obcisłej sukni z ustamiwymalowanymi na śliwkowo.- Podobno kąpała się we krwi dwustu dziewic jednocześnie powiedział Vlad.Jednak nie wierzę, że to prawda.Nawet z dużej wanny krew przelewa się już poosiemdziesięciu dziewicach.Lacrimosa mi mówiła.- Detale są najważniejsze przyznała Agnes. Poza tym ciężko byłoby znalezćmydło.- Niestety, zabita przez motłoch.- Ludze potrafią być niewdzięczni.- A to. światło podążało wzdłuż sali.-.mój dziadek.Aysa głowa.Podkrążone, wybałuszone oczy.Para nietoperzowatych uszu i długie, jakigły żeby.Nieobcinane latami paznokcie.- Ktoś udarł połowę portretu zauważyła Agnes.- Rodzinna legenda mówi, że stary Srokyarto był głodny wyjaśnił Vlad. Dziadekpodchodził do przedmiotów w bardzo bezpośredni sposób.Widzisz te czerwono-brązoweplamy? Tak to kiedyś bywało.A tutaj.cóż wydaje mi się, że to jakiś odległy przodek.Obraz przedstawiał ciemną plamę z sugestią dzioba i zgarbionej postaci.Vlad odwrócił się gwałtownie Przeszliśmy bardzo długą drogę powiedział.Ojciec nazywa to ewolucją
[ Pobierz całość w formacie PDF ]