[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nie ma go u was na Zachodzie.Produkuje go firma we Wschodnich Niemczech, która przejęła majątek po jakimś92przednazistowskim kartelu farmaceutycznym.Tak naprawdę formophane produkujesię. Zamilkła.Najwyrazniej zastanawiała się, czy mądrze z jej strony będzie dokoń-czyć to, co chciała powiedzieć. Produkują to specjalnie dla mnie rzekła w końcu,a po chwili wygadała resztę. Instytut Pawłowa w Nowej Moskwie przez sześć mie-sięcy analizował mój metabolizm mózgowy, aby sprawdzić, czy da się go poprawić.Wynalezli ten oto związek chemiczny i dane dotyczące jego składu posłano do A.G.Chemie.Ci zaś produkują dla mnie co miesiąc sześćdziesiąt półgranowych tabletek. I jak to działa? Nie wiem rzekła Lila z niepokojem w głosie.Lars przeraził się.Bał się o Lilę.Z powodu tego, co jej zrobili i co jeszcze mogą zro-bić. Nic nie zauważyłaś? zapytał. %7ładnych skutków? Miewasz silniejsze tran-sy? Może dłuższe? Mniej efektów następczych? Coś musiałaś przecież zauważyć.Lepszeprojekty.na pewno dają ci to, żebyś dawała lepsze projekty. Albo żebym nie umarła powiedziała Lila.Larsa przeszedł dreszcz. Dlaczego miałabyś umrzeć? Wytłumacz mi. Starał się zachować spokojny tongłosu. Nawet jeśli wziąć pod uwagę quasi epileptyczny charakter. Jestem ciężko chora powiedziała Lila. Psychicznie.Oni to nazywają depre-sjami.To jednak nie są depresje i oni o tym dobrze wiedzą.Dlatego tyle czasu spędzi-łam i zawsze będę spędzać w Instytucie Pawłowa.Trudno utrzymać mnie przy życiu,Lars.To proste.Dzień po dniu walczę o życie, a formophane pomaga.Więc go biorę.Todobrze, że mogę go brać; nie lubię tych depresji , cokolwiek to jest.Wiesz jak się wtedyczuję? Przysunęła się bliżej, chętna do zwierzeń. A chcesz wiedzieć? Jasne. Kiedyś patrzyłam na moją rękę.Skurczyła się i stała się ręką trupa.Po chwili zbu-twiała i rozpadła się w proch.Potem to samo stało się z całym moim ciałem.Przestałamżyć.A potem.znowu ożyłam.%7łyłam innym życiem, tym, które następuje po śmierci.Kiedy umrę.Powiedz coś.Czekała, aż Lars coś powie. No cóż, czymś takim powinny zainteresować się instytucje religijne.Tylko to przyszło mu na myśl w tej chwili. Lars, myślisz, że my oboje możemy zrobić to, czego oni chcą? Możemy ściągnąćskądś to, co nazywają cudowną bronią ? No wiesz.Prawdziwą broń, choć wzdragam sięna samą myśl o czymś takim. Jasne. Skąd? Z tego miejsca, które.odwiedzamy.Które odwiedza się po zażyciu psylocybi-93ny.A ta z kolei, jak wiesz, ma związek z nadnerczowym hormonem epinefryną.Zawszejednak lubiłem sobie wyobrażać, że przenoszę się tam po zażyciu teo-nannactylu. Co to takiego? To słowo azteckie.Znaczy ciało boga wyjaśnił. Znasz to pod nazwą alka-loidu.Meskalina. Czy ty i ja odwiedzamy to samo miejsce? Pewnie tak. I powiedziałeś, że gdzie to jest? Przechyliła na bok głowę.Czekała na odpo-wiedz i uważnie go obserwowała. Nie powiedziałeś.Nie wiesz! A ja wiem. To powiedz. Powiem, ale najpierw wez formophane.Wstała i wyszła do drugiego pokoju.Wróciła z dwiema białymi tabletkami, które po-dała Larsowi.Z nie znanych sobie powodów, z powodów, które w ogóle go nie interesowały, Larsposłusznie i bez protestów popił tabletki piwem.Natychmiast poczuł je w przełyku.Namoment przylgnęły do gardła, a po chwili, gdy nie można już było ich wykrztusić, spły-nęły niżej.Narkotyk stał się teraz jego częścią.Nie wiedział jak medykament zadziała najego organizm.Połknął go w ciemno, bo zaufał Lili Topczew.Ku jego ogromnemu zdziwieniu dziewczyna powiedziała: Ktokolwiek zrobił coś takiego, ten przegrał.Sprawiała wrażenie smutnej, lecz nie rozczarowanej.Zdawać by się mogło, że jegoufność rozbudziła w Lili jakiś głęboko zakorzeniony, wrodzony pesymizm.A może tobyło coś innego.Słowiański fatalizm?Zachciało mu się śmiać; karykaturo wał Lilę.Tymczasem w rzeczywistości nic o niejnie wiedział, na tym etapie ich znajomości jeszcze nie zdążył jej rozszyfrować. Umrzesz powiedziała Lila. Czekałam na to od dawna.Boję się ciebie. Uśmiechnęła się. Mówili mi zawsze, że jeśli ich zawiodę, działające w ZachodnimBloku służby specjalne KVB porwą ciebie i przywiozą do Bułganingradu, a ja wylądujęna śmietniku historii.W stalinowskim sensie. Ani trochę nie wierzę w to, co mówisz powiedział Lars. Niemożliwe, byś przebył tę całą drogę tylko po to, bym cię zamordowała?Skinął głową. Masz rację westchnęła po chwili Lila.Lars odetchnął z ulgą. Ale to fakt, że się ciebie boję ciągnęła Lila. Wiecznie mnie tobą straszy-li, wiecznie mi wisiałeś nad głową.Dostawałam szału na samą myśl o panu Larsie.Mam nadzieję, że kiedyś w końcu umrzesz.Każdego to czeka.Jak dotąd wszyscy ludzieumierali w swoim czasie.Jednak od tego, co ci teraz dałam, nie umrzesz.To środek sty-94mulujący metabolizm mózgowy; przypomina serotoninę.Dałam ci go, bo strasznie je-stem ciekawa, jak na ciebie zadziała.Wiesz, co chcę zrobić? Spróbować twoich narkoty-ków razem z moimi.My nie połączymy jedynie naszych zdolności.Połączymy też nasześrodki stymulujące metabolizm i zobaczymy, co z tego wyniknie.Bo. zawahała się,po dziecinnemu poważna i podekscytowana Lars, nam musi się udać.Musi i tyle. Uda nam się zapewnił ją Lars.Kiedy tak siedział z puszką piwa w ręku zauważył, że pije ciemne, duńskie piwobardzo dobrego gatunku poczuł, że narkotyk zaczyna działać.Znienacka oblało go gorąco, jakby znalazł się w środku rozpalonego pieca.Z trudemdzwignął się na nogi i wyciągnął przed siebie ręce.Puszka upadła i potoczyła się popodłodze.Piwo wylało się na dywan; ciemny, spieniony płyn wyglądał jak krew ucho-dząca z zarżniętego zwierzęcia.Chociaż zapewniła mnie, że nic mi nie będzie, pomyślałLars, czuję się tak, jakbym umierał.Boże! Do tego doprowadziło mnie posłuszeństwo.Czemu jestem posłuszny? zadał sobie pytanie.Zmierć może się maskować.Możepoprosić o ciebie pod ukrytą postacią: najwyższej władzy lub idealnego bytu, którymczłowiek powinien się radować.Chcemy być szczęśliwi; tylko o to prosimy.Tymczasemprzychodzi śmierć.Nie o n i, ale o n a właśnie.Oni pragną wiele, ale nie są gotowi o topoprosić.Choćbyś nawet dał im to nie proszony, postąpisz zbyt pochopnie.To im się niespodoba.Tyrania działa według własnych zasad.Jeśli przedwcześnie wybiegniesz na-przód nikt tego nie oceni lepiej niż gdybyś się ociągał, grał na zwłokę, robił uniki, czywymykał się w jeszcze inny sposób albo nawet, niech Bóg broni, stanął do walki. Co się stało?Głos Lili zdawał się dobiegać z oddali. Twoja serotonina wydusił Lars zaczęła działać.Paskudnie.Alkohol, piwo.Może dlatego.Powiedz mi. Dał dwa kroki naprzód. Gdzie łazienka?Przerażona Lila zaprowadziła go do łazienki.Lars ujrzał w jej twarzy prawdziwystrach. Nie martw się powiedział. Ja.I wtedy stracił przytomność.Zwiat zniknął.Lars był martwy w jasnym, strasznym świecie, którego żaden człowieknigdy jeszcze nie poznał.17.Nad Larsem pochylał się jakiś mężczyzna o wyrazistych, niemal posągowych rysachtwarzy.Miał na sobie elegancki mundur ozdobiony wieloma różnokolorowymi orde-rami. Ocknął się powiedział mężczyzna.Zbliżyły się dwie postacie w długich, białych fartuchach.Lars ujrzał niewiarygodniedrogi sprzęt do udzielania pomocy w nagłych wypadkach potężne, sapiące maszynyz własnymi silnikami wyposażone w wężyki i podziałki.Powietrze pachniało ozonemi chemikaliami.Na stoliku leżały narzędzia chirurgiczne
[ Pobierz całość w formacie PDF ]