[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Leży cicho i spokojnie, co jakiś czas cichopochrapując.Nie mogę się nie uśmiechnąć.Pewniebyłaby bardzo zawstydzona na wieść, że chrapie, ale jakdla mnie jest to cholernie urocze.Wzdycha.Jestem kurewsko zmęczony i mógłbym tu po prostuzasnąć, ale wiem, że jeśli się obudzi i mnie tu zobaczy,może się przestraszyć, zwłaszcza po ciemku.Idę więc nadół i po raz kolejny odkrywam, że nie jestem gotowy dosnu.Nakręciłem się tą całą akcją w barze i tym, że Milależy właśnie w moim łóżku.Sama.A ja jestem na dole.Sam.I do tego boli mnie ręka.Kurwa mać.Biorę torebkę z lodem, żeby owinąć rękę oraz butelkęwhisky z garażu i wychodzę na plażę za domem.Siadamna fotelu i patrzę na gwiazdy.Słucham rytmicznegoszumu fal.Aykam płynnego ognia.Czuję ciepło wbrzuchu, więc biorę jeszcze jeden łyk.Zasypiam, nucąc piosenkę, do której nie znam słów inawet nie wiem, skąd ją wziąłem.Ostatnia świadomamyśl, jaką pamiętam, to że noc jest bardzo, bardzoczarna.Coś mnie budzi kilka minut pózniej.Albo dni, a możelat.Czas jest taki dziwny. Pax dobiega mnie słodki szept i zawisa nad moimsnem.Przez sekundę, marną sekundę, wydaje mi się, że tomoże mama.Przez sen ma taki sam głos.Niemożliwe.Nawet teraz.Między jawą a snem.Nie mama.Wiemzanim jeszcze otworzę oczy.Ale i tak zaskakuje mnie, gdy widzę przed sobą Milę.Jest zakłopotana, ale kurewsko piękna w porannymsłońcu.Promienieje.Nie wygląda, jakby miała kaca.Ciemne, rozpuszczone włosy powiewają w porannymwietrze, który przynosi mi jej zapach.Wciągampowietrze i patrzę na nią. Co ty tu robisz? bełkoczę pijacko.Mrużę oczy, apotem pocieram czoło.Przy okazji się krzywię, bo bolimnie ręka.Dociera do mnie, że musiałem tu zasnąć.Nocne chłodne powietrze wyziębiło mi gardło, więcmuszę odchrząknąć, a potem jeszcze raz. Jak sięczujesz?Patrzę na ziemię i widzę na piasku moją butelkęwhisky.Jej zawartość wyciekła na piasek.Mam nadzieję.Zdecydowanie mam nadzieję, że nie wypiłem całej.Jeślitak, poczuję to pózniej, tak jak Mila.Jest jeszcze bardziej zakłopotana. No& Nerwowo przestępuje z nogi na nogę.Patrzęna nią i unoszę brwi. Dobrze się czuję.W większości.W ustach mam sucho i boli mnie głowa.Ale chyba nie&Nie pamiętam, co się wczoraj stało.Tylko że walnąłeśJareda i przywiozłeś mnie tutaj.Chyba mu złamałeśrękę. Właśnie to się stało.Często nawalasz się Bear s Deni wracasz do domu z dupkami?Wyszło trochę brutalniej, niż zamierzałem i Mila siękrzywi. Nie zapewnia szybko. Tak naprawdę rzadko wogóle piję, chyba że wino do kolacji.Ale Maddy mniedręczyła, żebyśmy poszły zluzować i w końcu, powczorajszym, poczułam, że mnie też się przyda.Teraz przyglądam jej się z zainteresowaniem, a odtłumionego śmiechu drżą mi wargi. Chyba wyluzować? Co się stało wczoraj? Chodzi oto, że dałaś mi kosza?Rumieni się i patrzy w piasek. Tak. Więc się zdenerwowałaś.Pomyślałaś może, żepopełniłaś błąd? Nie powinnaś mnie odtrącać? Jednakdać nam szansę? Wpatruję się w nią i usiłuję zmusić,żeby na mnie spojrzała. No? Myślałaś?Podnosi głowę, a jej zielone oczy błyszczą. Odkąd wczoraj wyszedłeś, myślę tylko o tym przyznaje. Myślę wyłącznie o tobie.Nawet, jak byłamwczoraj z Madison i Jaredem.A jak już cię zobaczyłamw barze, skupiałam się tylko na tym, żeby nie podbiec inie wskoczyć ci na kolana.Przekrzywiam głowę. Dlaczego nie podbiegłaś? Pewnie by mi sięspodobało.Rumieni się znowu.Policzki i szyja ślicznie jejróżowieją. Mogłoby to być uznane za nieeleganckie ucinastanowczo. Dziękuję, że mnie wczoraj uratowałeś.Teraz jesteśmy kwita.Ja uratowałam ciebie, tyuratowałeś mnie. Milknie, patrzy chwilę w ziemię, apotem znów podnosi wzrok i zagląda mi w oczy.Myślę o tobie.To pewnie nie jest rozsądne ani nawetdobre dla mnie, ale nie mogę ostatnio robić nic innego.Tylko o tobie myśleć.Czy twoje wczorajsze przeprosinysą jeszcze aktualne? Bo jeśli tak, to możliwe, że maszrację.Może warto zaryzykować.Nerwowo wyłamuje palce.Unoszę brew i celowo udaję kretyna. Z czym warto zaryzykować? Możesz sprecyzować?Nie odpowiada.Tylko bez wahania się pochyla icałuje mnie prosto w usta.Usta, o których wczoraj marzyłem, dotykają terazmoich warg.Wiem, że smakuję whisky i fajkami, alemam to gdzieś i Mila chyba też.Ona za to smakujeniebem.W końcu się odsuwa i widzę, że brakuje jej tchu. Czy to znaczy tak ? pyta niepewnie.Kręcę głową, zdumiony, i uśmiecham się do niej.Jesttu i to kurewsko niesamowite.I zaskakujące.Pierś aż mirozdyma od tej niesamowitości i sam nie mogęuwierzyć w to, co po chwili mówię: To znaczy tak.Moje przeprosiny są wciążaktualne.Ale jestem ci chyba winien jeszcze jedne.Rozdział 10MILAPrzypatruję mu się.Jest zjawiskowy, ale nie mogę nie zauważyć, żewygląda na zmęczonego, jakby miał ciężką noc.Madwudniowy zarost i jest ubrany w to samo co dwa dnitemu.Oczy ma zaczerwienione, jakby niewiele spał.Albo za dużo wypił.Albo robił za dużo czego innego.Mrużę oczy. Za co chcesz mnie teraz przepraszać? pytamostrożnie.Nie jestem pewna, czy w ogóle chcę wiedzieć.On wygląda, jakby nie był pewien, czy chce mipowiedzieć.Cofam się o kilka kroków.Nie może mniespotkać nic gorszego niż widok Jill robiącej mu laskę,prawda?Podnosi rękę. Poczekaj.Posłuchaj mnie.Patrzy na mnie.A ja na niego.Wzdycha.Czekam. Tak? pytam w końcu i słyszę wahanie w swoimgłosie.Przełykam ślinę.Na chwilę spuszcza głowę, alepotem odwzajemnia spojrzenie. Myślę, że między nami może się wydarzyć cośdobrego i nie chcę tego spieprzyć, zaczynając odkłamstw.Nic nie rozumiem.Już zdążył mnie okłamać? Kręcigłową, jakby słyszał moje myśli
[ Pobierz całość w formacie PDF ]