[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zgasły górne światła, na łóżko padał blask punktowej lampki.Ekran zamigotał, pojawiła się poważna kobieca twarz.Materiał musiał być nagrywany dawno, przynajmniej dwadzieścia lat temu, bo kobieta miała niemodny makijaż ŕ la gejsza i fryzurę fringe rick, jakiej nikt w tych czasach już nie nosił.Mówiła wyraźnie i spokojnie:Za chwilę może nastąpić w twoim życiu to, co zostało wpisane w jego porządek już w momencie twojego przyjścia na świat i co dotyczy nie tylko ciebie, ale każdego bez wyjątku człowieka.Jeżeli jesteś wierzący, twoja dusza opuści odmawiające spełniania funkcji życiowych ciało i rozpocznie życie wieczne w sferze transcendentalnej, jeśli niewierzący - po ustaniu czynności organizmu pamięć o tobie zamieszka w świadomości członków rodziny, przyjaciół i znajomych.Czy decydujesz się zatem kontynuować program, w wyniku którego na własne życzenie otrzymasz śmiertelną dawkę preparatu i umrzesz? Wciśnij odpowiedni przycisk.Na ekranie ukazały się dwa pola, oznaczone TAK i NIE.„Czy mają mi teraz stanąć przed oczami obrazy z całego życia? - zastanawiał się.- Powinienem je przeglądać jak bohater literacki, wygłaszać głębokie refleksje.Nie mam przecież żadnych refleksji.Powinienem też może poroztkliwiać się trochę nad sobą, ale gdy próbuję, śmiać mi się chce.”Próbował również wspominać.Obrazy uciekały jednak, wymykały się logice, nie układały w żadną całość.Widział strzępy: podwórko, Oluchę, jakąś jazdę samochodem po krętej leśnej szosie, Mirkę przy obiedzie, Leszka Dolińczyka, kolegę z podstawówki.Nie było w tym sensu.„Nawet litować się nad sobą nie potrafię.Po co zwlekać?”I nagle ogarnęła go szalona ciekawość.Uzmysłowił sobie, że oto trzyma w ręku klucz do rozwiązania na własny użytek największej zagadki ludzkości, siły napędowej kultury wszystkich epok, źródła inspirującego szeregi artystów, wizjonerów, szalonych naukowców.Pomyśleć, jeszcze tylko kilka nieznacznych ruchów palcem wskazującym, a wszystko będzie wiedział!Nacisnął pole TAK.Ekran zmienił kolor, napisało się na nim następne pytanie:Czy z pewnością rozumiesz, że jeżeli naciśniesz przycisk TAK, to umrzesz? Czy rzeczywiście rozważyłeś wszystkie ZA i PRZECIW i jesteś na to zdecydowany?Co byłoby przeciw? To, że jedyną realną życiową perspektywą jest perspektywa korytarza Oddziału O-L i dreptanie w kółko od końca do końca? Nie ma niczego przeciw, po tej stronie jest tylko cierpienie, bezradność, konieczność unikania luster, strach przed własnym odrażającym obrazem.A może należałoby żałować świata? Owszem, żałuje słońca, młodości, ale nigdy zgiełku, którego już od dawna nie rozumie, walących się domów i rejonów socjalnych, religii zmienionej w cyrkowe widowisko, migotliwego stylu życia, za którym nie nadąży.Przypomniał mu się refren starego przeboju Cmona, który na życzenie Koniecznego rocker zaśpiewał w dwójce, wystukując rytm łyżeczką o talerz:Nie chcesz iść na całość? To idź na połowę!Światem rządzi szmalec i narządy płciowe!Drugi raz nacisnął TAK.Na ekranie wyświetliła się teraz czarna tapeta i pulsujący złotymi gotyckimi literami napis:Jeśli naciśniesz przycisk z napisem EXIT, preparat zostanie ci podany w ciągu W sekund.Nie zwlekał.Nacisnął bez namysłu, wyciągnął się wygodnie, na ile pozwalały wiązania rąk i nóg, przymknął oczy.Czekał.Pomyślał o Mirce, o lesie nad Jeziorem Plusznym, o lekkim czerwcowym wietrze znad wody, zapachu rozgrzanych liści, miękkości trawy, o ludziach przyjemnych i dobrych, których spotkać może najwyżej TAM, co już za chwilę się stanie.Czekał coraz dłużej i nie stawało się.Minęło z pewnością więcej niż dziesięć sekund i nic się nie działo, niczego nie odczuwał.Z zamkniętymi wciąż oczami policzył dla pewności do piętnastu, potem jeszcze raz - i w dalszym ciągu nic.Spojrzał na ekran.Napis przestał pulsować, trwał nieruchomo.Próbował ponownie wciskać EXIT.Bez rezultatu.Potrząsnął przewodem prowadzącym do dozownika.Kurara najwyraźniej nie miała zamiaru wypływać.Barszczucha wbiegła zdenerwowana, zanim zdążył włączyć alarm.Walnęła parę razy pięścią po ekranie, że stelaż o mało się nie przewrócił, nerwowo poprawiała kable, sprawdzała wtyczki, potem kazała mu jeszcze raz klikać przyciskami.Program w ogóle nie działał, funkcjonował tylko do ostatnich słów lektorki, potem wszystko nieruchomiało.- Zawiesił się.Stary przecież jak diabli! Albo może pompka trzasnęła.Tyle ludzi tędy przeszło, nie ma co się dziwić.Nie konserwuje się, nie wymienia, żałuje pieniędzy, no to prędzej czy później najlepszą rzecz szlag trafia.Próbowała coś jeszcze zrobić z mechanizmem pompki, gmerała w jej obudowie śrubokrętem, na nic to się jednak nie zdało.W taki sposób z powrotem znalazł się w swojej sypialni numer 9.Znowu był świt broczący czerwonym słońcem, rutynowe odwiedziny doktor Gudrun, która albo o niczym nie wiedziała, albo nie zdradziła się ani słowem.Nikt inny również nie dawał do zrozumienia, że cokolwiek słyszał o jego nocnej przygodzie.Dopiero Wszechwłoga wpadł na poranny obchód jakby nie taki jak zawsze.Nie wyglądał już na obrażonego.Zmienił też chyba zamiar zostania południowcem, bo miał tym razem złociste fale włosów nad czołem i niebieskie oczy.Kręcił się niepewnie, odbijał piłeczkę, przypatrywał Irkowi z bliska i z daleka.- Nie znajduję słów przeprosin - przemówił wreszcie.- Czuję się, owszem, zaskoczony, ale to nie znaczy, żebym do tego rodzaju sytuacji nie był przygotowany duchowo.Natomiast pan, panie Ireneuszu, został dzięki temu wydarzeniu człowiekiem paradoksalnym.Istnieje pan fizycznie i jednocześnie nie istnieje.Naciskając EXIT, wymazał pan swój znak identyfikacyjny ze wszystkich, jakie są, rejestrów żywych osób [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •