[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Fruwały wokół, a większość utykała gdzieś w drobnych szczelinach ścian i sufitu, tak że ledwie niewielka część docierała na stryszek, by chwytały ją oczy Alvina.Ogień słońca.tego Niszczyciel najbardziej nienawidzi.Życie, które dzięki niemu powstaje.Zgaś ten ogień - to sobie powtarza.Zgaś wszystkie ognie, zamień całą wodę w lód, cały świat pokryj gładkim lodem, całe niebo uczyń czarnym i zimnym jak noc.A planom Niszczyciela miał się przeciwstawić samotny Stwórca.Stwórcą jest ten, kto staje się częścią tego.czego? Co mam tworzyć? Jak mam być tego częścią? Kiedy pracuję z żelazem, czy jestem częścią żelaza? Kiedy ociosuję kamień, czy jestem częścią kamienia? To przecież nie ma sensu, a muszę jakiś sens znaleźć, bo przegram wojnę z Niszczycielem.Mogę go zwalczać do końca życia, na wszelkie znane mi sposoby, ale kiedy umrę, świat znajdzie się na drodze do przepaści dalej, niż był w dniu moich urodzin.Na pewno istnieje jakiś sekret, klucz do wszystkiego.Żebym mógł zbudować wszystko naraz.I ten klucz muszę znaleźć, ten sekret odkryć.Wtedy powiem słowo, a Niszczyciel cofnie się, odstąpi, podda się i odejdzie.Może nawet umrze, żeby światło i życie mogły trwać wiecznie, nigdy nie gasnąć.Alvin usłyszał, jak w sypialni porusza się Gertie Smith, jak krzyknęło cicho jedno z dzieci - ostatni głos przed przebudzeniem.Alvin wyprostował się i przeciągnął, czując słodki ból budzących się zmęczonych mięśni.Czekał go dzień w kuźni, dzień przy ogniu.ROZDZIAŁ 10 - KOBIETAPeggy nie spała tak dobrze jak Alvin.On wygrał swoją bitwę i mógł zasnąć snem zwycięzcy.Dla niej jednak był to koniec spokojnego życia.Kiedy Peggy przebudziła się z niespokojnego snu w gładkiej pościeli łóżka w domu pani Modesty, było już popołudnie.Czuła się wyczerpana; bolała ją głowa.Miała na sobie tylko koszulę, choć nie pamiętała, żeby się rozbierała.Pamiętała, że słuchała pieśni Drozda, obserwowała, jak Arthur Stuart ją tłumaczy.Pamiętała, że spoglądała w płomień serca Alvina, widziała jego odrodzone przyszłości.ale wciąż w żadnej z nich nie znajdowała siebie.Na tym jej wspomnienia się urywały.Pani Modesty musiała ją rozebrać i położyć do łóżka.Odwróciła się.Pościel kleiła się do skóry, marzły mokre od potu plecy.Alvin zwyciężył i opanował tę lekcję; więcej nie da Niszczycielowi takiej szansy.Na ścieżkach przyszłości Alvina nie widziała żadnych zagrożeń, w każdym razie nie wkrótce.Niszczyciel z pewnością będzie wypatrywał następnej okazji albo znów zacznie działać za pośrednictwem swych ludzkich sług.Może Przybysz powróci do wielebnego Throwera lub inna dusza, pragnąca w sekrecie zła, znajdzie w Niszczycielu oczekiwanego mistrza.Ale to nie stanowiło bezpośredniego zagrożenia.I Peggy o tym wiedziała.Dopóki Alvin nie ma pojęcia, jak zostać Stwórcą, ani co począć ze swoją mocą, nie ma znaczenia, że opiera się Niszczycielowi.Kryształowe Miasto nigdy nie powstanie.A powstać musi, inaczej życie Alvina - i życie Peggy, poświęcone udzielaniu mu pomocy - pójdą na marne.Przebudzona z gorączkowego, męczącego snu, Peggy widziała to jasno.Alvin miał za zadanie przygotować się, opanować swe ludzkie słabości.Jeśli gdzieś w świecie istniało źródło wiedzy o sztuce Stworzenia, Alvin nie zyska szansy, by z niego czerpać.Kuźnia była jego szkołą, palenisko nauczycielem.Uczyły go.czego? Zmieniać innych drogą perswazji i długich wysiłków, łagodnością i pokorą, szczerą miłością i dobrocią.A zatem ktoś inny musi posiąść tę czystą wiedzę, która wyniesie Alvina do wielkości.Skończyłam już naukę w Dekane.Tyle było lekcji, ale opanowałam je wszystkie, pani Modesty.I będę gotowa przyjąć tytuł, najwspanialszy, jaki może uzyskać dama.Tytuł kobiety.Jej matkę od zawsze nazywano panią Guester, inne kobiety również: pani ta, pani tamta.Każda mogła uzyskać to miano.Ale niewiele na nie zasługiwało.Wobec nielicznych stosowano je zawsze bez skrótów - na przykład do pani Modesty nikt nigdy nie mówił "psze pani".Byłaby to obraza.Peggy usiadła na łóżku.Przez moment kręciło się jej w głowie.Odczekała chwilę, wstała i ruszyła boso po drewnianej podłodze.Szła cicho, ale wiedziała, że będzie słyszana.Że pani Modesty wchodzi już po schodach na górę.Peggy zatrzymała się przed lustrem i spojrzała na siebie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]