[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Podczas wystawy wyświetla się na odpowiednich projektorach filmy, abstrakcyjne albo — całkiem przeciwnie — zapis jakiejś akcji.— W krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych był taki rektor, który za pomocą projektorów rzucał na ekran dziwne kolorowe plamy.To nawet było dosyć ładne, ale przecież wystarczy wziąć do ręki dziecinny kalejdoskop, żeby sobie przypomnieć, że sam fakt zgeometryzowanego usymetrycznienia pewnych rozkładów losowych daje estetyczne efekty.Tak po prostu jesteśmy urządzeni jako odbiorcy, ale mnie się wydaje, że sztuka jest czymś innym.— Silnie powiększona fotografia płatka śniegu tez daje taki efekt.— Sposobów, na jakie może się wykrystalizować płatek śniegu, jest gigantyczna ilość.Fraktale Mandelbrota też mają walory estetyczne.Martwi mnie, że ludy świata nie protestują przeciw głupstwu.Widać z tego, że nie ma granicy snobizmu.Jak się ludziom wmówi, że kamienie obrobione nurtem rzecznym w Rabie są wybitnymi dziełami sztuki, bo je wystawiono w galerii, to uważają, że trzeba to uszanować i kamieniami się zachwycać: chodzą i oglądają.Jeśli chodzi o rzeźbę —jest w ogóle strasznie.Pomniki stojące pośrodku pasa zieleni na berlińskim Kurfurstendamm zawsze mnie od nowa irytowały, gdy tamtędy przechodziłem: wyglądają jak odlane w brązie, powykręcane kolumny zastygłego kału, który wyszedł z trzewi jakiegoś King Konga.Są tam też samochody do połowy wtopione w beton i inne rzeczy, zresztą pochodzące z epoki dawniejszej, dziś już zamierzchłej, zanim Beuys nauczył nas, że wystarczy wziąć towot i obrzucić nim krzesło.Kiedy robotnicy oczyszczali mu pracownię po remoncie, przez pomyłkę wynieśli część jego wybitnych dzieł jako śmieci.Zatarcie granicy pomiędzy dziełem sztuki a śmieciem po prostu, pomiędzy kunsztem a bylejakością zdaje mi się jednym z głównych znamion naszej epoki.— Ma pan jednak chyba pośród współczesnych artystów jakichś ulubieńców?— Oczywiście, choćby Saul Steinberg, genialny rysownik, mam wielki jego album.Działał w Ameryce, najbardziej znane są jego nowojorskie prace, ale był też w Rosji — to znaczy w Sowietach — i ten dział sowiecki w albumie jest wstrząsająco śmieszny przez to, że on tak spokojnie wszystko odrysował jak żywe.Jestem też dostatecznie stary, żeby lubić surrealistów, Magritte’a i tak dalej, choć to prawie archeologia.Salvador Dali: był to hochsztapler, ale oko i rękę, w której trzymał pędzel, miał naprawdę wielkiej klasy.Jest jego taki dość przerażający obraz, nazywa się Zmartwychwstanie ciał: szkielety wynurzają się i zaczynają wciągać na siebie rozmaite mięśnie, skórę, flaki.A u nas: Gielniak bardzo dobry, Monsiel — no to co, że schizofrenik, to już Pan Bóg zsyła, ale prace jego naprawdę są wstrząsające.Inny schizofrenik, którego nazwisko nikomu by nic nie mówiło, przysłał mi do Wiednia ogromny pakiet 1,5x2 metry — chyba wagonem towarowym — a w nim ilustracje do moich książek.Oglądałem je ze zdumieniem: widać było, jak ta schizofrenia z niego parowała, jakby falami.W momentach bardziej produktywnych, twórczych, przypominał troszeczkę Monsiela: olbrzymie ilości straszliwych twarzy, oczu.A potem czasami dochodziło do zupełnego rozpadu formy i z tego rozpadu on znów wychodził.Naturalnie mógłbym jeszcze długo wyliczać nazwiska; malarzy i obrazów jest w ogóle na świecie za dużo.Jak to kiedyś Gombrowicz powiedział:„Tintoretto bije się na pyski z Leonardem”.W wiedeńskim Kunsthistorisches Museum wiszą całe hektary Rubensa, zdaje się Szymborska nazwała to „tłuste dania miłosne”; przebiegałem prawie przez te sale, żeby tylko na żaden obraz nie popatrzeć, tak ich nie znoszę.— Za to Habsburgowie bardzo go lubili.— Mecenat władców to rzecz czasem niebezpieczna.Jak wiadomo, w Niemczech za Hitlera zapanował fałszywy klasycyzm.Jeden z najbardziej znanych reżyserów sowieckich, Michaił Romm, zrobił film, który się nazywał Obyknowiennyj faszyzm, (Zwyczajny faszyzm).I w Sowietach długo go nie pokazywano, ponieważ gołym okiem było widać, że pod Stalinem działo się to samo co w Hitlerii.Obejrzałem go i stwierdziłem, że rzeczywiście nie trzeba było specjalnej przenikliwości, żeby do takiego wniosku dojść.Byłem zresztą w Moskwie, kiedy najlepszy film Andrieja Tarkowskiego, czyli Rublow, był pod takim kluczem, że nawet na zamkniętej projekcji nie pozwalano go pokazać.Ale to osobna sprawa.Opowiadam się zdecydowanie za diagnozą, którą usłyszałem od Jana Błońskiego; odnosi się ona przede wszystkim do Polski i do literatury.Dzieje się w niej niewiele, a nawet jak się jakaś ciekawsza książka pojawi, to wzbudza pewne zainteresowanie, jakby obłok recenzji — i szybko zapada w niebyt.Żyjemy w epoce amnestycznej, panuje gorączkowa, pospieszna tendencja do wyeksploatowania wszystkiego, co było.Napisałem kiedyś, i podtrzymuję to nadal, że współczesna kultura przypomina straszliwy, piekielny żołądek, w którym przemieszane są kawały rozmaitych tradycji, trawione enzymami.Wszystko razem tak się jakoś kręci, obraca, i rozpływa w końcu w nicość.To śmieszne, że ja to powiem — ale nie widać żadnej wiary.Jak już można wszystko, to właściwie niczego robić nie warto.— Dopuszczalne są równolegle wszelkie tryby postępowania, wszelkie wzorce, wszelkie konwencje.— I to ma kontynuację nawet w dziedzinie mody.Oglądałem kiedyś pokaz mody.Panie, które w takich pokazach biorą udział, są bardzo szczupłe i dlatego nawet kiedy rozbiorą się do goła, to nie obrażają poczucia wstydliwości, ich szczupłość bowiem silnie kojarzy się ze szkieletem, który przecież nie jest niczym nieprzyzwoitym.Jedna z nich miała nagie piersi, okryte czymś całkiem przejrzystym, gdzieś od spojenia łonowego zaczynała się lekka mgiełka i dopiero koło kolan i nóg materiał jak gdyby tężał i uwyraźniał się.Obnaża się bowiem, co się da i jak się da.Gołe pośladki damskie już nie budzą zgorszenia — to jest norma.Chcę przez to powiedzieć, że można wszystko.Kobiety, zwłaszcza w porze cieplejszej, chodzą nieraz w czymś takim, co ja bym nazwał piżamą, przypomina mi bowiem piżamowe spodnie mojej mamy.Z tą różnicą, że teraz chodzi się w tym po ulicy, a pięćdziesiąt lat temu osoba w podobnym stroju wylądowałaby na komisariacie.Gdyby pan przyszedł do mnie w bucie futrzanym na jednej nodze, a w sandale na drugiej, też by to można było uznać za modne, a przynajmniej za takie uznane być powinno, jeśli się trzymać obowiązujących dziś kryteriów [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •