[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.co najmniej zbędna.Powinieneśzrobić sobie urlop i wyjechać na wieś.- Sądzę, że to niemożliwe, Belle.- A ja sądzę, że to jedyne wyjście.Oboje byli uparci i żadne nie chciało ustąpić.Na dole w pralni Olga i Felicjarozmawiały cicho.- Tak to jest, nie mam żadnego powodu, aby oddać madame przysługę i nie wiemdoprawdy, dlaczego to robię.- Palce Olgi zacisnęły się na grubej sakiewce z pieniędzmi,którą Felicja znalazła w torebce Belle.- Ale jednak ma się pewne poczucie wierności.Felicja spojrzała na nią z pogardą.- Wierność! Kazała sobie pani dobrze zapłacić za tę wierność! A więc, co pani ma mido powiedzenia?- Kiedy madame z dnia na dzień wyrzuca mnie na bruk, muszę zatroszczyć się o to,żebym miała z czego żyć.Muszę sobie w końcu poszukać mieszkania i zapłacić za nie, a więcmoja cena nie jest wysoka.Ale mogę oczywiście zaraz odejść.- Olga z urażoną minąodwróciła się do drzwi, ale Felicja chwyciła ją za rękę i zatrzymała:- Stać! Tak łatwo to nie pójdzie.Dostała pani pieniądze, więc niech pani mówi!Olga wygładziła swój zniszczony płaszcz z godnością.- Nina jest wstrętną dziewczyną, madame, tyle mogę powiedzieć.Czekała od dawnana dzień, kiedy będzie mogła państwu zrobić coś złego. Mój czas nadejdzie, Olga,zobaczysz - mówiła często do mnie.A dzisiaj rano rozmawiała z tym żołnierzem, którykiedyś służył u monsieur a, a teraz bierze udział w demonstracjach.Nina zna wielu żołnierzy.Musi pani wiedzieć, że żaden mężczyzna nie jest przy niej bezpieczny i myślę, że to dobrze,że Jurij nie wie, co ona wyprawia, kiedy jego nie ma.Jurij to jej przyjaciel - Olga nabrałapowietrza.- No i co dalej? - pytała Felicja ze zniecierpliwieniem.- Właśnie mówię, madame.Nina nie umie trzymać języka za zębami i dlategoopowiedziała mi wszystko.A więc, ona powiedziała żołnierzom, że pan pułkownik ma gości,dwie panienki z Niemiec, panią i mademoiselle Kassandrę.%7łołnierz powiedział na to: Onsam jest Niemcem, ten pan pułkownik, pytanie, po której stronie teraz stoi? Ninapowiedziała jeszcze, że pewnie pan pułkownik wyciągnął panią i mademoiselle Kassandrę zobozu jenieckiego.Ach, skąd ona to wie? Jeśli o mnie chodzi, to myślę, że ona chybapodsłuchuje pod drzwiami.Nie sądzi pani?Felicja uważała to za całkiem prawdopodobne.- A teraz będzie najlepsze, pani Lombard! Ten żołnierz powiedział do Niny, żemonsieur jest od dawna u nich na pewnej liście, no, ja nie wiem, na jakiej, ale to zle brzmi,prawda? I wie pani, co żołnierz powiedział na koniec do Niny? Czekaj, kochanie, może jużdzisiaj łaskawy pan znajdzie się w więzieniu.Tak on powiedział!- O, dobry Boże! - Felicji nie udało się tym razem ukryć przerażenia.Olga zzadowoleniem obserwowała, jakie wrażenie wywarło jej opowiadanie.No, to tylko chciałam powiedzieć - rzekła i podniosła swoją walizkę.Uśmiechnęła sięze złośliwą satysfakcją.- Pójdę już i oczywiście byłoby najlepiej, gdybym nikomu nie powiedziała, że panpułkownik został ostrzeżony, nie? - patrzyła na Felicję wyczekująco.- Ile pani chce? - spytała Felicja zimno.- No, gdybym mogła dostać jeszcze tyle, ile już mi pani dała? Jestem biednądziewczyną i musi pani zrozumieć, że muszę myśleć o przyszłości.- Niech pani poczeka.Porozmawiam z moją ciotką.- Felicja wyszła z pralni i pobiegłaszybko po schodach do góry.Olga była wprawdzie fałszywą żmiją, ale tym razem nie ulegałowątpliwości, że mówiła prawdę.Nina była w stanie donieść, oczernić, a w tych czasachmogło to być bardzo niebezpieczne.Felicja w głębi ducha dziękowała Bogu, że chciwośćOlgi okazała się być silniejsza niż jej przyjazń z Niną i niż nienawiść do madame.Teraz pozostawało tylko pytanie, ile pozostało im czasu i co byli w stanie zrobić.Olga otrzymała więc pieniądze i znikła, a Belle przy pomocy Kat i Felicji pakowałapośpiesznie walizki, przy czym głównym zadaniem Felicji było pilnowanie, aby Nina nieweszła nagle do pokoju i niczego nie zauważyła.Belle zatrudniła więc Ninę przy sortowaniubielizny i prasowaniu, aby jej głośne, beztroskie gwizdanie słychać było z daleka.Trudnobyło zakończyć po kryjomu przygotowania do takiej podróży, bo Nicola także nie powinnabyła niczego zauważyć.Pułkownik von Bergstrom zamknął się w bibliotece i nie wychodził.Sytuację, wktórej się niespodzianie znalazł, odczuwał jako przykrą i upokarzającą.Zwiadomość faktu, żenocą musi opuścić swój własny dom, i to po kryjomu, jak jakiś kryminalista, była dla niegoprzygniatająca.W dodatku sprawa stała się w międzyczasie przedmiotem intryg służby iwymuszenia pieniędzy, a to naruszało już jego poczucie honoru.Był w stanie wyobrazić sobiewłasne aresztowanie, ale nie ucieczkę przed nim, jednak nie mógł przeciwstawić sięwszystkim kobietom w domu.Ich argumenty były bardziej logiczne niż jego, a poczuciahonoru i wierności, które były podstawą jego sposobu myślenia, nie dało się tak łatwo ująć wsłowa, a już na pewno nie w takie, które mogłyby przekonać Belle.- Przede wszystkim ciepłe rzeczy - mruczała do siebie Belle - dwór matki Juliuszazawsze był pełen przeciągów.Delikatnych sukienek na pewno nie będziemy potrzebowały.- Czy dojedziemy na dworzec autem? - spytała Kat z powątpiewaniem w głosie -niech pani spojrzy, Belle, znowu pada śnieg! - rzeczywiście za oknem widać było miękkie,białe płatki śniegu, osuwające się powoli na ziemię.- Poradzimy sobie - odparła Belle - lepiej módlcie się, żeby dziś w nocy był jeszczejakiś pociąg!Juliusz von Bergstrom zszedł na dół do holu.Miał na sobie płaszcz narzucony namundur i futrzaną czapkę na głowie.W świetle świec jego twarz była blada i zmęczona.Belle ubrała Nicoli, zawiązała jej szalik, wciągnęła rękawiczki.- Masz ochotę na wycieczkę, Nicola?- Dokąd?- Do twojej babci, do Estonii.Czyż to nie będzie piękne?Opuścili dom ukradkiem.Na dworze panowało ostre, przenikliwe zimno, a niesionewiatrem śniegowe płatki uderzały w twarze i oślepiały.Felicja schowała usta i nos w szaliku.W taki wieczór nie powinno się opuszczać domu, pomyślała.Nikt nie potrafił potem powiedzieć, skąd nagle pojawili się żołnierze.Nikt przecieżnic nie słyszał.A jednak spomiędzy domów wynurzyły się uzbrojone po zęby postacie.- Pułkownik von Bergstrom? - do Juliusza podszedł, nawet nie salutując, młodyporucznik.Juliusz odwrócił się do niego.- Porucznik Mirów?- Pułkowniku von Bergstrom, jest pan aresztowany.Proszę, aby pan nie stawiał oporui udał się z nami.Juliusz skinął głową.Belle nagle wskoczyła między nich obu jak wesoły ptaszek,myśląc zapewne, że w ten sposób zbagatelizuje sprawę.- Co zarzuca się mojemu mężowi, poruczniku?- %7łałuję, ale w tej sprawie nie mogę udzielić żadnych informacji.- Poruczniku Mirów, zna pan nas przecież.Był pan często gościem w naszym domu.Pan i mój mąż.Nikogo nie interesuje, co było dawniej - przerwał Mirów niegrzecznie - czasy sięzmieniają.A poza tym powinna pani być ostrożniejsza.Te panie - wskazał na Felicję i Kat -to Niemki, które mieszkają od dobrych kilku tygodni w waszym domu?- My sami pochodzimy z Niemiec - oświadczyła Belle, ale na Mirowie nie zrobiło tożadnego wrażenia.- Mogę tylko powiedzieć, madame, że ktoś zwrócił na panią uwagę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]