[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie­możliwość zobaczenia tego, co się działo, przyprawiała o sza­leństwo.- Cóż? - zapytał Śpiew Ognia, kiedy hałasy ucichły.- Weźmiemy pod uwagę twoją radę - odparła Selenay dyplomatycznie, najwyraźniej zwracając się zarówno do niego, jak i do siedzących obok niej.- Masz rację w jednym punkcie, choć wyraziłeś to nieco zbyt bezpośrednio; ta Rada nie może już pozwolić sobie na utrzymywanie ludzi, których uwagę tak bardzo zaprzątają nieistotne szczegóły, że nie zajmują się większym niebezpieczeństwem grożącym nam wszystkim.- Uwaga! - zabrzmiał kolejny głos.Po chwili Karal roz­poznał, że to Kerowyn.“O rany!”To niespodzianka! Karal sam znalazłby trzech czy czterech członków Rady, którzy pasowali do tego szczególnego stwier­dzenia.Wyglądało na to, że zdrada, najazd, wojna, sojusz, kolej­na wojna i magiczne burze wyczerpały w końcu cierpliwość Selenay.“Najwyższy czas”.Owszem, tych trzech czy czterech udowodniło swą wierność w czasie najgorszych trudności, a to zasługiwało na nagrodę, lecz istniały jakieś granice.W obecnej sytuacji nierozsądnie byłoby pozwolić ludziom krótkowzrocznym na zajmowanie tak wyso­kich stanowisk.Lepiej byłoby znaleźć im miejsca uprzywilejo­wane, ale nie związane z prawdziwą mocą, jeśli Selenay nadal czuła się zobowiązana ich wynagradzać.W tej chwili krótko­wzroczność mogła kosztować życie wielu ludzi.Selenay mogła jednak nie widzieć już powodu, aby nagra­dzać tych ludzi; to też nie byłoby złe rozwiązanie.Czasami trzeba użyć środków radykalnych choćby po to, by ludzie uwie­rzyli, że w razie potrzeby zostaną one wykorzystane nawet wobec tych, którzy uważali się za nietykalnych.Jak mówiło przysłowie Shin'a'in: “trzeba użyć bata, by wygonić konie z płonącej stajni”.Karal czuł pokusę zanotowania tego spostrzeżenia, ale wie­dział, że jest ono czysto osobiste, a przed tym ostrzegał go Tarrn, więc zachował je dla siebie.Dwóch członków Rady powinni od razu zwolnić - zauważył Altra z irytacją.- Jeden z nich nie do końca wierzy w inteligen­cję Towarzyszy; jak możemy od niego oczekiwać zaplanowania obrony przed magiczną katastrofą? Drugi z kolei, tak przejmuje się powodami, dla jakich jego teren bardziej potrzebuje ochrony niż inne, że zapewne będzie usiłował zdobyć zasoby, do których nie ma prawa.Altra nie musiał wymieniać imion tych dwóch; Karal znał ich na tyle dobrze, by rozpoznać ich po tych krótkich opisach.To królestwo Selenay i jej Rada - przypomniał ognistemu kotu.- Jeśli chcesz podsunąć jej jakiś pomyśl jako przedstawi­ciel Karsu, porozmawiaj z nią prywatnie.Na pewno zechce się z tobą spotkać, kiedy tylko skończy się to zebranie.Nie jestem takim głupcem, by wyrywać się z tym przy wszyst­kich! - prychnął Altra i energicznie potrząsnął głową.- Teraz jeszcze bardziej się cieszę, Że cię tam nie ma.Ci idioci zapewne zaczęliby winić cię za kataklizm! Ja także nie chciałbym tam być; jeszcze naszłaby mnie pokusa, żeby owinąć się wokół czyjejś nogi akurat w chwili schodzenia ze schodów, po czym zastąpić tę osobę kimś bardziej rozsądnym niż kawał sera.Udało mu się przesłać Karalowi obraz siebie samego zwija­jącego się w kłębek wokół nóg głupszego z dwóch najgłupszych członków Rady, a potem - obraz tego mężczyzny w komiczny sposób spadającego ze schodów.Łakniesz dzisiaj krwi, co? - zauważył Karal.- Vkandis niech pomoże wszelkim gryzoniom w promieniu ligi stąd - odrzekł Altra.- Po naradzie i rozmowie z Solaris idę na polowanie.- Nie musisz iść tak daleko - odparł Karal.- Shin'a'in mają problem z myszami, które zalęgły się w ziarnie dla koni.Czy twoja godność zniosłaby małe polowanie na myszy?Altra jedynie parsknął.Po tym szczególnym wybuchu narada przebiegała dalej w godnym podziwu tempie.Karal musiał sam przed sobą przyznać, iż w niektórych sprawach zachowywał się dokładnie tak samo, jak owi dwaj nieszczęśni doradcy, którzy nie mogli lub nie chcieli uwierzyć w bliską katastrofę.On też trakto­wał pewne sfery swego życia - chociażby rosnące zaintereso­wanie Natoli - jakby nic się nie miało zmienić.Nie żył również w stanie ledwie powstrzymywanej paniki.Jednak, prawdę mó­wiąc, cokolwiek on i Natoli mogliby zrobić lub nie zrobić, i tak niczego to nie zmieni w przebiegu burz lub próbach znalezienia na nie remedium, zakładając, że takowe istnieje.Żadne z nich nie nosiło w sobie ciągłego lęku.Zresztą nie da się odczuwać strachu przez długie tygodnie, więc po co podtrzymywać w sobie ciągłą panikę?Ale robił to, co był w stanie zrobić - i przynajmniej jedna z jego uwag mogła się przydać.Przyszło mu do głowy, iż war­sztaty pozostały nietknięte i niezniszczone - nawet w lepszym stanie niż zgromadzona broń - w takim razie może osłaniała je większa liczba tarcz.A może kamień z natury, podobnie jak jedwab, izoluje wszystko przed skutkami działania magii.Ponie­waż cały czas trzymali klapę wejścia otwartą, nie dało się powie­dzieć nic pewnego, a w tej chwili na pewno nikt nie zgodziłby się na dobrowolne zamknięcie na dole.Natura czy nie, osłanianie warsztatów przed skutkami rażenia broni przechowywanej nad nimi wydawało się logiczne - a je­szcze bardziej w przypadku, kiedy warsztaty służyły jako schro­ny, jeśli na górze coś poszłoby źle.Z drugiej strony - gdyby coś poszło źle na dole, broń zgromadzona na górze byłaby również bezpieczna.Ale dla ludzi nie zaangażowanych w magię warsztaty stano­wiły najbezpieczniejsze miejsce do przeczekania ostatniej burzy - i może, gdyby rzeczywiście nie dało się zrobić nic innego, wszyscy mogliby się w nich schronić.Zmieściliby się bez trudu razem z zapasami i opiekującymi się nimi przyjaciółmi Shin'a'in.Dla Floriana i koni Shin'a'in zejście po schodach byłoby trudne, lecz nie niemożliwe.Jedyną wadą tego schronienia był fakt, że leżało ono poniżej poziomu tunelu - i jeśliby skutki burzy oddziałały na broń znajdującą się ponad nim, mogliby zostać dosłownie zamknięci, kiedy skała stopi się i rozpłynie, a ruiny rozpadną całkowicie.Ale będąc w tunelu lub na zewnątrz, na Równinie, nie mieliby żadnej szansy na przetrwanie.Karal już rozmawiał z Shin'a'in o wykorzystaniu w ten sposób warsztatów - zgodzili się z nim, co więcej przenieśli połowę swych zapasów na dół oraz stworzyli plan ewakuacji obozu do warsztatów, kiedy nadejdzie czas [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •